Jane
Ciemność.
Ból. Krew. Moczu. Krzyk. Wrzask. Ogień. Woda. Metal. Nagość. Chcę stąd wyjść.
Uciec jak najdalej. Nie patrzeć, gdzie. Nie patrzeć, w którą stronę biegnę.
Stać się egoistką i biec. Przed siebie. Nie zwracać uwagi na nic. Błagam!
Proszę…
Każdy
dzień był wypełniony taką myślą. Patrząc na to, co się dzieje dookoła mnie, nie
pragnęłam niczego innego, jak tylko uciec. Spoglądanie na maltretowanego
Patricka, którego ledwo udało im się uratować. Nie miałam pojęcia, dlaczego to
zrobili. W końcu i tak planowali nas zabić. Na pewno. Na pewno chcieli to
zrobić. A może rany i blizny na naszych ciałach miały nam przypominać
o tym, że oni są niepokonani? A może byliśmy zbyt słabi, aby się im postawić? Ale dlaczego to robią? Czemu nikt nam nic nie mówi? Jaki sens ma ciągłe torturowanie nas? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi…
o tym, że oni są niepokonani? A może byliśmy zbyt słabi, aby się im postawić? Ale dlaczego to robią? Czemu nikt nam nic nie mówi? Jaki sens ma ciągłe torturowanie nas? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi…
- Jane… - wychrypiał Patrick.
Jego stan się polepszał, ale i tak wyglądał strasznie.
- Co się dzieje? – Uklęknęłam
obok niego. – Chcesz się napić? – Kiwnął głową, a ja podałam mu kubek z wodą.
Udało mu się ją wypić. Kiedyś przynieśli nam go i rzucili w głąb celi bez
słowa, a my dbamy
o niego, jakby była to najważniejsza rzecz w naszym życiu. Po części tak jest.
o niego, jakby była to najważniejsza rzecz w naszym życiu. Po części tak jest.
- Dziś twoja kolej… - To nie było pytanie, a ledwo wyszeptane
stwierdzenie. Od jego ostatniego przesłuchania minęło sporo czasu i teraz
nadchodzi moja kolej.
- Mam przeczucie, że będzie to
inne przesłuchanie niż do tej pory.
-Jak to? – Wpatrywał się we mnie
z niepokojem.
- Może wreszcie się dowiem, o co
w tym wszystkim chodzi. – Nie odpowiedział. Spuścił wzrok i bawił się nerwowo palcami.
– O co chodzi?
- Boję się o ciebie. Nie chcę,
żeby to się powtórzyło… Nie znowu… - to ostatnie wyszeptał. Wiedziałam, co ma
na myśli. Nie chciałam przez to przechodzić, ale pewnie będę musiała.
To było moje kolejne przesłuchanie. Jakiś
strażnik przyszedł po mnie i odprowadził do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Na
środku leżał czarny materac, a na ścianie wisiały kajdany. Wiedziałam, że będę
do nich przypięta. Strażnik wepchnął mnie do środka i kazał się rozebrać.
Spojrzałam na niego jak na kompletnego debila i szybko zaprzeczyłam. To mu
wystarczyło, żeby wyjąć pistolet i przystawić mi go do czoła.
- Albo się rozbierasz, albo twoja śliczna mordka za chwilę zaleje się
krwią. – Uśmiechnął się wrednie i popchnął na materac. Powolnie zdejmowałam
ciuchy. Kiedy zostałam już w bieliźnie, strażnik zaczął się śmiać i pokazywać
ręką, że mam się jej pozbyć.
- Nie chcę – powiedziałam. – Nie
zrobię tego! – W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech i nagle poczułam woń
alkoholu. Wiedziałam kim jest ten alkoholik. Siedziałam na materacu z
podkulonymi nogami i nie podnosiłam wzroku. Nie chciałam go widzieć.
- Generale, ona nie wykonuje poleceń. – Usłyszałam.
- Za chwilę wykona. Proszę wyjść.
-Tak, generale. – Odgłos zamykanych drzwi utwierdził mnie w
przekonaniu, że to na pewno nie będzie zwykłe przesłuchanie. Coraz silniejszy
zapach alkoholu wywoływał u mnie drżenie. Podniosłam głowię i ujrzałam Dragha,
pijącego wódkę prosto z butelki. Wzdrygnęłam się, a on spojrzał na mnie i
zaśmiał się.
-Podejdź tam. – Wskazał mi miejsce, gdzie powieszone były kajdany. –
Albo nie. Najpierw się rozbierz.
Wykonałam, co
mówił. Z wypełnionymi wstydem oczyma, wpatrywałam się w jego. Nie wyrażały
żadnych uczuć. Bez skrupułów popchnął mnie w stronę ściany i zacisnął kajdany
na moich nadgarstkach. Nie pozwalał mi się skulić. Nie zwracałam już uwagi na
zadawane ciosy. Bił mnie, nie oszczędzając żadnej części ciała. Żadnej. I
ciągle się śmiał. Gdy mu się znudziło, odpiął mnie, położył na materacu, zdjął
spodnie i zrobił to. Nie płakałam. Leżałam, nie ruszając się, nie roniąc żadnej
łzy, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Po wszystkim kazał mi się ubrać i
inny strażnik odprowadził mnie do celi. Stało się tak jeszcze kilka razy, ale
zawsze po powrocie siadałam w kącie i dopiero wtedy pozwalałam sobie na łzy.
- Zobaczysz, wszystko będzie
dobrze – pocieszyłam go.
- Chciałbym mieć twoją wiarę.
- Nie trać swojej. Może jeszcze
się przydać.
Wtedy
otworzyły się drzwi, a za chwilę rozpoczęło się moje przesłuchanie. Nie
wiedziałam, że zmieni ono tak wiele.
Patrick
Siedzenie
i czekanie na Jane, która prawdopodobnie znowu miała usiąść w kącie i nie
pozwolić się pocieszyć lub odezwać do siebie, było przytłaczające. Czasami
wolałem, żeby nas zabili, albo tylko ją. Nie musiałaby przez to przechodzić.
Nie cierpiałaby. Ale szybko odganiałem te myśli od siebie. Przecież nie mógłbym
żyć bez niej. Bez mojej małej siostrzyczki. Szkoda, że nie byłą nią naprawdę.
Udało
mi się jakoś dojść do drzwi i zabrać z podłogi miskę. Doskonale widziałem jak
schudliśmy. Nie wyglądaliśmy jeszcze strasznie, ale blisko nam było do tego.
Jednak nie zostało nam nic, tylko jedzenie tej głupiej papki i oszczędzanie
wody. W końcu innego wyjścia nie było.
Najgorsze
było to, że wiedziałem, dlaczego nas tu trzymają. Powodem z pewnością nie były
fałszywe dokumenty. Ale nie mogłem powiedzieć tego Jane. Załamałaby się. To by
zburzyło wszystko. Sam też nie wiedziałem, czy jest to prawda.
Przesłuchanie po jej pierwszy gwałcie. Moje
rany jeszcze się nie zagoiły, a ja już musiałem siedzieć w tej samej celi, czuć
smród mojego palonego ciała, patrzeć na zapijaczoną mordę Dragha, przeżywać to
znowu w swojej głowie. Posadzili mnie na krześle i znowu zapięli w kajdany. Nie
wiedziałem, czego się spodziewać. Pewnie jakiegoś chorego urozmaicenia.
- Dobra, gówniarzu. Musimy porozmawiać – zaczął dość spokojnym tonem. –
Chyba nie jesteś na tyle głupi, żeby myśleć, że zamykamy was o te fałszywki?
- Wiem, że jest inny powód. Tylko jaki?
- To ja tu zadaję pytania! – Pociągnął łyk alkoholu z małej butelki na
jego biurku i machnął ręką,
a wtedy jego podwładny zaczął mnie bić. – Koniec, wystarczy. – Podwładny
odszedł. – A ty, zamknij się i słuchaj. – Poczułem krew na twarzy.
- Jasne. – Nie miałem zamiaru się z nim kłócić. I tak nie planował mnie
oszczędzać. Na pewno.
- Muszę wiedzieć, gdzie jest reszta. – Siedział na biurku i wpatrywał
się we mnie tym tępym wzrokiem.
- Ale kto? Nie wiem, o kogo ci chodzi. – Jego pięść momentalnie trafiła
w moją szczękę. Wyplułem krew na podłogę.
- Trochę szacunku! Gdzie oni są?
- Nie wiem. Skąd niby mam to wiedzieć? – Nie miałem pojęcia, dlaczego
byłem nadal taki spokojny. Patrzenie na człowieka, który gwałcił Jane było
torturą samą w sobie.
- Posłuchaj – złapał mnie za włosy i uniósł głowę – nic mnie to nie
obchodzi. Muszę wiedzieć, gdzie oni są. Myślisz, że po co zamknęliśmy miasta,
debilu?
- Dla kaprysu? – Nie widziałem dotąd tak gniewnego spojrzenia jak to.
Było przerażające. Bałem się, że zaraz coś mi się stanie, ale on wziął tylko
łyk, a raczej kilka głębszych z butelki i zaczął znowu.
- Wasi starzy, i nie tylko oni, pomyśleli sobie, że mogą na nas napaść.
Co, myślałeś, że to my zaczęliśmy tę cholerną wojnę? Że to my jesteśmy ci źli?
- Tak, tak właśnie myślę! I nie mieszaj do tego naszych rodzin!
- Jakby nie byli niewinni, to byś tu kurwa nie siedział – warknął. – A teraz
słuchaj. Jeśli chcesz pomóc sobie i tej małej dziwce, to słuchaj uważnie.
- Nie nazywaj…
- Zamknij się! Od kilku lat sytuacja między nami była napięta.
Najważniejsze osoby i instytucje u was zaczęły myśleć, że mogą nas pokonać.
- Ale co do tego mają nasi rodzice? – Nic nie rozumiałem. Kompletnie.
- Gdzie pracowali? Wymieniaj!
- Prokuratura, wojsko, medycyna, polityka… - Nadal jednak nie miałem
pojęcia, o co chodzi.
- I co, nadal nie wiesz, do czego się to sprowadza?
- Nie.
- Jesteś głupszy niż myślałem. – Pokręcił głową z niedowierzania. – Do wojny!
Tak, właśnie do niej.
Nie mam pojęcia,
jak głupio musiała wyglądać moja mina, ale nie wierzyłem w to, co mówił. Nasi
rodzice. Jacyś inni ludzie. Wojna.
- Czy zamknęliście miasta, aby złapać tych ludzi?
- Nieźle to wydedukowałeś, Sherlocku. To co, gdzie oni są? – Nadal nie
rozumiałem, po co mu są potrzebni. My nie wystarczymy do tortur?
- Nie wiem. A nawet jeśli, chyba nie sądzisz, że ci powiem?
- Sądzę, że tak. Zaraz ktoś cię wybawi ze strachu. – Jego przebiegły
uśmiech na tej zapijaczonej, obślizgłej mordzie mógł znaczyć jedno. Tak samo
jak skinięcie głową.
Momentalnie
strażnik pozbył się moich butów, a w jego rękach zobaczyłem dziwne szczypce,
albo kombinerki. Chwycił nimi paznokieć małego palca i wyrwał. Krzyknąłem z
przerażenia. Od razu zaczęła płynąć krew. Z innymi się bawił. Lekko ciągnął,
przestawał, a potem gwałtownie je wyrywał. Obaj lubowali się w moich krzykach.
Krew na podłodze utworzyła ciemną i obrzydliwą kałużę. Zwymiotowałem, na widok
moich stóp.
- Generale, może jakaś niespodzianka dla niego? – zapytał mój „wybawiciel”.
- Wiesz, co robić. Ja idę coś zjeść. – Wyszedł, a z daleka było słychać
jego śmiech.
Tamten odpiął mnie
i kazał stać na baczność. Ból był nie wyobrażalny.
- Jeśli się ruszysz, zabiję cię. – Myślałem, że mam tylko stać, ale on
zaczął mnie okładać kijem. Nie dałem rady krzyczeć. Po prostu starałem się nie
upaść, a z moich oczu płynęły łzy.
Potem, jak zwykle,
wylądowałem nieprzytomny w celi.
Wmawiali
mi to cały czas. Miałem nadzieję, że tylko mi. Jane ugięłaby się. Wiem, jak
bardzo przeżywała brak wiadomości od Kate i Evana. Też się o nich bałem. Oboje
też tęskniliśmy za naszymi rodzinami. Może się jednak nie wszystko było
stracone. Może mogliśmy jeszcze walczyć ze wszystkimi kłamstwami.
Może…
***
No w końcu!
OdpowiedzUsuńIle musiałam na to czekać!
Wracaj do pisania regularnego dziewczyno, bo inaczej cię znajdę i nie będzie już tak wesoło ...
No ale co ja mam mówić? Pięknie, od razu pokochałam rozdział i wkręciłam się na maksa.
Ciekawe, jak wygląda przesłuchanie Jane *.* To moja ulubiona bohaterka ^^
Czekam na nexta, ma się pojawić szybko (!)
No i nie mogę wpsomnieć o pięknej torturze wyrywania paznokci ...
UsuńMniam (XD)!
To wyrywanie paznokci było specjalnie dla Ciebie. Kiedyś powiedziałaś, że to przyprawia Cię o ciarki. ;)
OdpowiedzUsuńJak byś mnie chciała szukać to na Mazowszu. XD
Może w przyszły weekend coś ogarnę.
O, moje województwo. Mogę pomóc, gdybyś miała jakieś opory przed pisaniem. >D
OdpowiedzUsuńxD
Yay. Rozdział piękny. Te tortury... och, coś pięknego. Okrutne cudo.
Jak zwykle nie mogę znaleźć słów, więc pogrążę się w niemym zachwycie.
Pozdrawiam.
Ej, zaczynam się bać. :c
UsuńPrzez to Wasze schlebianie, pogrążę się w samozachwycie. ;)
Ale dziękuję.
A jak powiesz, że Wawa, to wbijam metrem. XD A jak nie, to co za problem dostać się inaczej?
OdpowiedzUsuńPowinnaś się w nim pogrążać. Prawda to podstawa. :>
Niestety Radom. Ale jak chcesz, to wpadaj. XD
OdpowiedzUsuńNie no, moja samoocena już jest zbyt wysoka. ;)
Z przyjemnością. xD Często przejeżdżam. Prawie zawsze, jadąc na południe. ;>
OdpowiedzUsuńJak uważasz, ale chwalić będę ciągle. ^^
Zapraszam. XD
UsuńAle mnie nie pobijesz? ;>
Nie pobiję, będę bić pokłony. XD
UsuńWiesz, fajne wszystko, bardzo mi się podoba, ale.. ta scena z wyrywaniem paznokci. Uch, zawsze miałam po tego typu momentach wielkie dreszcze. Szczerze powiem, że straszliwie nie lubię tego rodzaju tortur. Czytam, czytam i uch, nie mogę. Jest to spowodowane tym, że kiedyś przytrzasnęłam sobie tak dziwnie palce, że mi prawie paznokieć się urwał. Ból straszny.
OdpowiedzUsuńW każdym razie rozdział świetny. :)
~Amelia
Też to przeżyłam i nie zaliczam tego do najmilszych momentów.
UsuńA dziękuję. ;)
mi też odpadł paznokieć!
UsuńAle to chyba nie jest powód do dumy ...
Oj tam. W końcu nie każdy jest tak szalonym, żeby mu paznokcie odpadały, albo coś podobnego.
UsuńW sumie tró
UsuńZ rozdziału na rozdział jest coraz straszniej o.O
OdpowiedzUsuńBiedna Jane :< ja bym już chyba umarła ze sto razy
Te paznokcie... no nie mogę, to było okropne... no ale miało takie być i to Ci się udało
No! Zaczyna się powoli wszystko wyjaśniać ;>
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :D
Weny!
Gdzie zaginęłaś? :< Kiedy będzie nowy rozdział?
UsuńZaczynam pisać recenzję twojego bloga. Proszę abyś nic nie zmieniała (oczywiście możesz dodawać nowe notki). Przepraszam za moje opóźnienie
OdpowiedzUsuńCześć, z tej strony Mademoiselle z Oceny Legilimens. Twój blog znajduje się w Wolnej Kolejce i niedługo (za dwa dni) będzie podlegał odmowie. Wobec tego mam pytanie - czy zamierzasz kontynuować tego bloga?
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna za jak najszybszą odpowiedź.
Pozdrawiam,
Madem.
Hej, dawno mnie tu nie było... Postanowiłam nadrobić zaległości! Zapewne wiesz już co napiszę?? Jak zwykle jestem pod wrażeniem, w dosłownym znaczeniu tego słowa! Rozdział ciekawy i zauważyłam także, że dobry gramatycznie! Nie dostrzegłam błędów! Co najlepsze, niesamowicie to opisałaś, a dialogi są naprawdę genialne! Nie ma ty tej "sztuczności", którą widać u innych... W opowiadaniach szukam- emocji, tajemniczości, adrenaliny, szaleństwa, ale i też umiaru. Wyobraź sobie u Ciebie to wszystko znalazłam, z czego niezmiernie się cieszę! No nic czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńPS: U mnie rozdział 8,jak będziesz mieć chęć i czas, to wpadnij. Liczę na twoją opinię...Jak zawsze, zresztą! Pozdrawiam, ciepło Carlli ;)
Zamierzam wziąć udział w naborze na stażystkę na Ocenach Legilimens, a w swoim zgłoszeniu mam zamieścić próbną ocenę jednego z blogów znajdujących się w ich kolejce. Chciałabym, żeby to był Twój blog. Czy masz coś przeciwko?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że jeśli zostanę przyjęta na straż, to ta próbna ocena będzie pierwszą z opublikowanych przeze mnie.
Na blogu oceny-legilimens.blogspot.com została opublikowana ocena Twojego opowiadania. Zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitam, Broz-Tito odeszła z Wszechstronnych, prosimy o wybranie innej oceniającej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam na nn. :>
OdpowiedzUsuńhttp://silverinshadows.blogspot.com/
Witam. Widzę, że ostatni post opublikowany został dwa miesiące temu. Czy więc nadal jesteś zainteresowana prowadzeniem tego bloga oraz naszą opinią? Bardzo proszę o kontakt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[cookies-for.blogspot.com]
Wspaniały wpis i świetny blog <33
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie: http://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/2014/02/6-rozdzia-chwytaj-dzien-najbardziej-jak.html
Klimatycznie tutaj.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł na opowiadanie. Piszesz interesująco, chociaż przez mnogość i ogromne nagromadzenie krótkich, bardzo krótkich zdań czyta mi się to bardziej jak rozmowa wojskowego stojącego w szeregu ;).
Nie neguję jednak, że wiesz, o czym piszesz, wiesz, co chcesz pisać i potrafisz to robić.
Z chęcią dodam do obserwowanych, swój link zostawiłam w odpowiednim miejscu.
Mam nadzieję, że nie zawiodę się po kolejnych rozdziałach :).
Pozdrawiam cieplutko. :D
Aweno, oj Aweno, żyjesz Ty w ogóle?
OdpowiedzUsuńŻyję. Planuję powrót nawet, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. W końcu minął prawie rok od ostatniego rozdziału. Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze by czytał moje "dzieło".
UsuńPowrót? Jeśli dalej jesteś zadowolona z tego opowiadania, może warto, ewentualnie ze zmienionym adresem czy coś. Tak przynajmniej sama zrobiłam. c:
UsuńJestem. Szczerze powiedziawszy, mimo wszystkich błędów, chciałabym tu wrócić. Prawdopodobnie zrobię to samo, tylko muszę się wziąć za poprawę poprzednich rozdziałów wreszcie.
UsuńPrzywiązanie do historii? Tak, dokładnie tak myślałam.
UsuńPewnie nie dość, że się rozwinęłaś, to jeszcze tamta ocenka?
Zmieniłam się na pewno, ale czy rozwinęłam? Pewnie też, choć sama tego nie dostrzegam. Nie, ta ocena wtedy mnie nie ruszyła w ogóle, bo był to dla mnie ciężki okres, w którym ten blog przestał znaczyć cokolwiek. A teraz widzę te same błędy, jak nie więcej, ale i tak jestem wdzięczna oceniającej za przebrnięcie przez to.
UsuńNa pewno. Pewnie musiałaś zrewidować poglądy, zyskałaś doświadczenie. Takie zwyczajne. Czytałaś. Czułaś. To zmienia. Teź to, co tworzysz, jakkolwiek melodramatycznie by to nie zabrzmiało. XD Zobacz rozdział 1 i pomyśl, jakbyś go teraz napisała. c:
UsuńJak go przeczytałam to wpadłam w atak śmiechu, a potem było takie "Co, k****? Jak ja mogłam tak napisać?". Aż tak melodramatycznie to nie zabrzmiało. XD mam nadzieję, że spełnię wasze oczekiwania
UsuńNo to jest nas dwie, też tak miałam, przeczytawszy swoje wypociny o opkowej killerce. :')
UsuńA to to na pewno. :D
Diabelstwo, to Ty!!! O matko, wiedziałam! A tak ostatnio kminiłam, co się stało z Twoim blogiem.
Usuń:D Tak, to ja, wszystko się zgadza. Unikam mówienia o tym, bo wiesz, byłam aŁtorką i musiałam się pseudem odciąć od części przeszłości. Ale starzy znajomi jednak przyciągają. <7
UsuńUsunięty już chyba, ale piszę od nowa, jestem na dobrej drodze!
Tak łatwo się nie odetniesz. XD Obiecuję, że nadrobię ten rozdział u Ciebie jeszcze w tym tygodniu. Pewnie będę zachwycona jak poprzednio.
UsuńCholera, zagadka sprzed roku rozwiązana. Czytałaś, ale nie komciałaś, bo to opko tragiczne było, dobrze rozumuję? XD
UsuńA już miałam takie wyjaśnienie. :c
UsuńHm, mam nadzieję - chociaż trochę zmieniłam... Wszystko. Od fabuły, przez postaci i świat aż po styl. XD
Nie zgadłaś.XD Byłam jednym z tych wrednych cichych, czających się czytelników. A jak rzuciłam pisanie tego bloga, to rzuciłam czytanie wszystkich, dlatego teraz słabo ogarniam, co się dzieje.
UsuńA, z tego rodzaju! Ale przynajmniej powiedziałaś, że czytasz. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie te bezimienne wejścia/milczący obserwatorzy, więc tylko mogę się cieszyć, że jednak się podobało. ;-;
UsuńA miałam tak samo, kropka w kropkę. Większość mojej starej kompanii się wypaliła, a u Ciebie jak?
To tak tylko trochę. XD Myślę, że jakoś to przeżyję c:
UsuńJak spojrzałam to tak samo. A szkoda, bo fajnie by było wrócić do tego
UsuńNo dokładnie, ale zawsze można zebrać ekipę od nowa. Chociaż... No, tamte klimaty, pierwszy blogaś i te sprawy. < 0
UsuńMorzosfera naprawdę ma w sobie perełki, tylko trzeba się dostać do odpowiednich kręgów.
Taki sentyment mam do tamtej ekipy. Może się jakaś część jeszcze zbierze, zobaczymy. Ach, te niepewne początki - fajne to było tak z perspektywy czasu.
UsuńTeż mam. Te pocztki, kiedy liczył się każdy komć, myślało się, że można podbić pół Internetów, ach. :') Kocham. Prawie szkoda, że to już nie wróci.
UsuńTo były marzenia! Pamiętam, jak się cieszyłam, kiedy zobaczyłam powiadomienie o pierwszym komentarzu, a to był spam. Zmaz po całości. XD
UsuńCiii, podbijemy jeszcze. c:
To musiało być okropne. ;_; Takie zdeptane marzenie, że ktoś przyszedł. U mnie pies z kulawą nogą był, dopóki nie natknęłam się na Zizu przez Zapytaje, ach. XD
UsuńA to prawda, wszystko przed nami, hihi.
Nasza kochana Zizu! Co my byśmy bez niej zrobiły. Dlaczego właściwie przestałą pisać??
UsuńJuż ją ściągam, zaraz sama się wypowie, hihi.
UsuńHahaha, okej, xD
UsuńZizu się zgłasza
UsuńAweno w kocu wróciłaś <3
Zizu, kochanie. ♥
UsuńTak i mam zamiar zostać na dłużej. :D Dlaczego nic nie tworzysz?? :c
Wracaj! czekamy na Ciebie c:
OdpowiedzUsuńOo, to kochane. Sądziłam, że już każdy zapomniał o tej historii.
UsuńPostaram się. We wtorek, albo w środę, zacznę poprawiać. Trzeba to trochę odświeżyć. ;)
Ja nie zapominam ^_^
UsuńW takim razie mam nadzieję, że szybko pojawi się coś nowego :D
Weny! :D
Dzięki. c:
UsuńNajpierw chcę się zająć poprzednimi rozdziałami. Już zmieniłam prolog i kończę pierwszy rozdział, więc jest nieźle. :D
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńponieważ opowiadanie wygląda na porzucone, chciałam zapytać, czy nadal jesteś zainteresowana ocenę. Proszę o odpowiedź u mnie, w komentarzach albo w księdze. W przeciwnym razie blog zostanie usunięty z kolejki.
Pozdrawiam serdecznie,
Isamar (talking-about.mylog.pl)
Tak się zastanawiałam, czy tylko ja miałam ciarki podczas lektury, ale chyba nie :O
OdpowiedzUsuńWciągające opowiadanie
OdpowiedzUsuń